Z pamiętnika pewnego „Kędziorka” Julia Karolina Buczyńska

Do  ukochanej Stasi

Wiem, że gdy się ponownie spotkamy, to będziemy w niebie,
Czasy są ciężkie – krwawe lasy, zsyłki, zwózki - jedynie o wodzie i chlebie.
Tak mi Ciebie braknie, tak mi ciebie szkoda,
Lecz wiem, że powinność nasza, jak przedwojenna Polska – wieczna i młoda.

O tę Polskę walczę, o tę Polskę biję,
O tej Polsce ci mówię, dla Polski żyję.
Wiem, że już nie wrócę, nie wyjdę z tego lasu,
I mi ciebie żal, lecz żal nie zwróci minionego czasu.

Mówisz mi, że to co robię jest po prostu śmieszne,
Lecz wiedz, że ja całą Polskę w swoim sercu mieszczę.
Nie po to do Wojska Polskiego w 44. wstępowałem,
Lecz przez wiele rzeczy moja miła zdezerterowałem.

Nie nazywaj mnie więc tchórzem, nie nazywaj mnie też draniem,
Czy to nie ja walczyłem z radzieckim nawałem?
Wszyscy zaklinali, lecz i ja poszedłem,
Szofer z zawodu, a pod czarnym pledem leśny tryb życia wiedłem.

Ciche lasy, płoche bory – te widoki widywałem.
Lecz cóż wielkiego zrobić miałem?
Kiedy odejdę powiedz dzieciom, że zginąłem na wojnie,
Reszcie powiedz, że zachowałem się, jak trzeba, bo nikt inny tego nie pojmie…

Nie po to nasz „Zapora” poszedł do więzienia,
Byś ty straciła przeze mnie godność swego imienia.
Żegnaj, więc żegnaj – mało tu po Tobie,
Lecz moje serce nadal będzie przez Ciebie w żałobie.

 

Twój Miecio